Wspomnienia ze Szkocji, czyli praca w UK.
- Klaudia
- 15 kwi 2017
- 2 minut(y) czytania
Do Szkocji udałam się w celu zarobkowym. Tak się ciekawie w moim życiu złożyło, że kończyłam urlop dziekański i nie wiele miałam do roboty. Mogłam wybrać - zostać w kraju, zrobić jakieś praktyki, ew. dorabiać w Tesco, lub też ruszyć w mniej lub bardziej znane i wzbogacić się niczym polityk w naszym kraju. Czy warto było? Na pewno.

Szkocja w moim odczuciu jest jedną z najpiękniejszych krain w Europie. Ogromne tereny, zapierające dech w piersiach góry, spowite w chmurach wierzchołki, a to wszystko nad podłużnymi jeziorami. Oczywiście pogoda jak to w Wielkiej Brytanii nie przypadnie każdemu do gustu. Ja miałam jednak to szczeście, że trafiłam na wyjątkowo słoneczną jesień.
Mieszkałam w małej wsi Arrochar półtora godziny od Glasgow. Miejsce zdecydowanie spokojnie, idealne na wypad weekendowy. Sama swoje wolne dni poświęcałam na krótkie górskie trekkingi, zwiedzanie okolicznych miast (Fort Wiliam, Helensburgh, Glasgow, Edinburgh) oraz spanie przy czym to ostatnie zdecydowanie przeważało.
We wsi był jeden uroczy pub, w którym miejscowi spotykali się każdego wieczoru. Najbardziej ze wszystkiego podobał mi się stary juke box, który działał na monety, stół do bilardu oraz całkiem smaczne jak na Szkocję jedzenie.

Praca w UK była w sumie jedyną możliwością dla mnie aby zwiedzić i naprawdę pożądnie poznać Szkocję. Nie było w okolicy żadnych rodaków, natomiast dużo lokalsów, także mogę śmiało oceniać klimat życia w tamtym regionie. Szkoci są z natury bardzo otwarci, rozrywkowi oraz... buńczuczni. Awantury to w tym miejscu częsta sytuacja, a przy większej ilości alkoholu niemal norma. Do akcentu też się idzie przyzwyczaić.
Jeśli o samą pracę chodzi - dzięki niej byłam w stanie oderwać się nieco od rzeczywistości, żyjąc w zamkniętym środowisku hotelowym nie musiałam się martwić o problemy dnia codziennego, rachunki, sprawy w urzędach, obowiązki, wszystko naturalnie się tam toczyło. Praca ta dała mi również możliwość trzytygodniowego wyjazdu do Azji, który pokryłam jedynie częścią zarobionych pięniędzy.
#ciekawostka nr 1 - w Szkocji nie płacimy za leki! Idziemy do lekarza rodzinnego i to co potrzebujemy dostaniemy ot tak. Wykorzystując sytuację zarejestrowałam się do przychodni i zrobiłam podstawowe szczepienia - dur brzuszny i WZW A (resztę już miałam) przed wyjazdem w tropiki zupełnie za darmo!

Wyjazd to doskonała okazja na pracę dla studenta. Wydaje się to ciężkie z założenia, trzeba dużo załatwiać (szczególnie jeśli nie zamierzamy żadnej agencji płacić co i zrobiłam ja), kupno biletów, brak pewności, spora inwestycja pieniężna. Później do tego dochodzi national insurance number oraz konto bankowe i numer telefonu. Myślę jednak, że jeśli ma się nieco odwagi i zapału to warto próbować. Chociażby po to aby oderwać się na chwilę od rzeczywistości.
Comments